poniedziałek, 30 lipca 2012

Leśne wieżyczki



Minimum wysiłku, maksimum sukcesu. Tak w skrócie można zdefiniować ten leśny deser. Wystarczy tylko zaopatrzyć się w gotowe ciasto francuskie w płatach, które po upieczeniu przełożymy dowolnym kremem i udekorujemy owocami, czekoladą lub kolorową posypką.

Nie miałam zbyt wiele czasu, więc do przłożenia użyłam chyba najprostszego z kremów: ubitą śmietanę połączyłam z serkiem mascarpone i voilà. Deser ten można śmiało przygotować na pięc minut przed przyjściem gości, trzeba tylko mieć upieczone wcześniej krążki ciasta.

Polecam bardzo. Pomysł z tej strony.


Tym wpisem dołączam do durszkalowych akcji: Jagodowo nam, Owoce lasu, Szybkie ciasta.


Leśne wieżyczki

Składniki na 9 wieżyczek
2 płaty gotowego ciasta francuskiego( już rozwałkowanego)
Cukier kryształ (ile zabierze)
200 ml śmietany 36%
250 g serka mascarpone
3 łyżki cukru pudru
300 gr owoców leśnych 




Płaty ciasta francuskiego obficie posypujemy cukrem, a jego nadmiar lekko wgniatamy w ciasto. Następnie z każdego z płatów przy pomocy foremki  wykrawamy krążki. Z tego względu, że krążki ciasta po upieczeniu powinny posiadać charakterystyczne “listki” najlepiej jak ciasto ma grubość ok 3 mm. Co do foremki, to użyłam tej o średnicy 8 cm, bo ciasto w trakcie pieczenia się kurczy. Na krążki sypiemy jeszcze raz cukier i pieczemy do zbrązowienia w piekarniku w 190° przez ok 15-18 min. Uważamy aby nie spalić) studzimy.
Ja ciasto przygotowalnia wieczorem, a wieżyczki tuż przed podaniem. Krem natomiast zrobiłam troszkę wcześniej i trzymałam w lodówce.

Na krem:
ubijamy śmietanę z 3 łyżkami cukru pudru, do ubitej śmietany po trochu dodajemy serek mascarpone, delikatnie mieszamy aby składniki się połączyły.
Przy pomocy kuchennego rękawa wyciskamy krem na krążki i dekorujemy owocami. Z dwóch krążków robimy wieżyczkę, posypujemy cukrem pudrem i podajemy.

Smacznego!






wtorek, 24 lipca 2012

Lekka tarta brzoskwiniowo-budyniowa



Pozostaję w temacie letnich i lekkich ciast. Dziś bardzo orzeźwiająca tarta z kremem sokowo-budyniowym i bitą śmietaną. Ja użyłam soku gruszkowo-cytrynowego, więc mój krem miał przyjemnie orzeźwiający posmak. Wy możecie użyć waszego ulubionego, choć jak dla mnie to kolorystycznie pasuje tu coś bardziej czerwonego…


Przepis z tej  strony.
Bardzo polecam, bo schłodzona w lodówce smakuje pysznie. 





Lekka tarta brzoskwiniowo-budyniowa

Składniki na spód:
200 g ciasteczek
80 g stopionego masła/ margaryny Kasia

Masa budyniowa:
2 budynie na 0.5l
600 ml soku
3 łyżki cukru
3 dojrzale brzoskwinie
250 ml śmietany 36%
3 łyżki cukru pudru
½ paczki cukru waniliowego
1 duża beza

Kruszymy ciastka( ja użyłam wałka do ciasta) i mieszamy z masłem. Wykładamy na spód tortownicy(22cm) i dobrze ugniatamy. Całość chłodzimy w lodówce przez około 60 minut.

Masa budyniowa: gotujemy budynie na soku owocowym z dodatkiem 3 łyżek cukru. Lekko studzimy. Na spód ciasta wykładamy ćwiartki brzoskwiń, zalewamy budyniem, wstawiamy do stężenia do lodówki najlepiej na całą noc. Przed podaniem ubijamy śmietanę z cukrem pudrem i cukrem waniliowym i wykładamy na wierzch ciasta, uprzednie wyjętego z formy. Posypujemy pokruszoną bezą.

Smacznego







poniedziałek, 23 lipca 2012

Makaron z owocami morza



Riesling d’Alsace jest uważany za jedno z najlepszych białych win na świecie. Wytrawne i eleganckie, o delikatnym aromacie, oraz subtelnym, lecz zdecydowanym bukiecie, towarzyszy najbardziej wykwintnym potrawom z ryb i skorupiaków, z białego mięsa i wieprzowiny, dobrze współgra z kuchniami orientalnymi i różnorodnymi serami.

Do makaronu z owocami morza wybrałam właśnie Riesling d’Alsace. Wydaje mi się, że dobrze pasuje do tej potrawy, ponieważ jest białym, wytrawnym winem o odświeżającej kwasowości, która idealnie równoważy słodycz skorupiaków i makaronu, jest odpowiednio aromatyczne, tak że potrawa nie przytłumia jego smaku, jest gęste i świetnie “otula” podniebienie, więc dobrze spłukuje usta z oleju i użytych przypraw, z wielką gracją podkreśla jodowe smaki owoców morza. 

Riesling to idealne towarzystwo dla pasta ai frutti di mare.

Tym wpisem dołączam się do akcji na Durszlaku:
Gotuj i zwiedzaj winnice Alzacji

Mam nadzieję, że wybaczycie mi “Rieslingowe herezje”, jeśli takowe zamieściłam w tym wpisie)



Makaron z owocami morza
Składniki na 4 osoby:

320 g makaronu ( u mnie Linguine)
1/2 cebuli
1 ząbek czosnku
20 koktajlowych pomidorków
600 g owoców morza( krewetki, mątwy, kałamarnice)
łyżka przecieru pomidorowego
½ szklanki białego wina
½ szklanki gorącego wywaru z ryb ( w ostateczności warzywnego) z kostki
natka pietruszki
sól, pieprz do smaku
3 łyżki oliwy z oliwek


Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy, podsmażamy cebulkę pokrojoną w kosteczkę i czosnek. Kiedy czosnek się lekko zrumieni usuwamy go. Dodajemy świeże lub rozmrożone, umyte i pokrojone owoce morza ( oprócz krewetek) i smażymy przez ok 3 minuty. Dodajemy białe wino i pozwalamy mu wyparować. Dodajemy sól, pieprz i przecier pomidorowy. Całość gotujemy na małym ogniu przez ok 10 min. Jeśli sos wyparował uzupełniamy wywarem. Następnie dodajemy krewetki i dusimy wszystko jeszcze przez 3 minuty.

Na osobnej dużej patelni na łyżce oliwy dusimy (2/3 min) pomidorki przekrojone na pól.

W międzyczasie gotujemy makaron na bardzo al dente( u mnie 8 min). Ugotowany i odcedzony makaron wrzucamy na patelnię, na której dusiły się pomidorki, dodajemy owoce morza z sosem, delikatnie mieszamy i pozwalamy dojść potrawie na patelni przez ok 2 min. Na sam koniec posypujemy natką pietruszki.

Podajemy natychmiast z wybornym winem Riesling d’Alsace.

Polecam serdecznie





poniedziałek, 16 lipca 2012

Bavarese z brzoskwiniami



Dziś lekki krem bawarski, bardzo popularny zimny deser w Italii. Przepis na bavarese jest dość prosty, a efekt końcowy wprost zniewalający. W smaku bavarese przypomina lekką piankę, wprost rozpuszczającą się w ustach. Takie zimne ptasie mleczko.

Podstawą bavarese jest krem angielski z jajek, cukru, wanilii i mleka, do którego dodaje się lekko ubitą śmietanę, żelatynę i przełamujący smak składnik, którym może być: pure z owoców, czekolada lub kawa. Podstawowe bavarese jest wyłącznie waniliowe, podawane z sosem owocowym. Bavarese przyjmuje rożne kształty w zależności od użytego naczynia. Najczęściej spotykane są fikuśne formy na babki i wieńce, lub różnorodne formy silikonowe.

Gotowe bavarese musi stężeć w lodówce przynajmniej 5 h. Przed podaniem wystarczy odwrócić formę z bavarese i przełożyć na talerz. Jeśli zastygły krem nie chce wyjść, to można na chwilkę( dosłownie !) zanurzyć formę w gorącej wodzie. Trzeba wyczuć kiedy deser odchodzi od ścianek, w przeciwnym razie może się rozpuścić, co mi się właśnie przytrafiło brr( Następnym razem posłucham netowych rad i formę wewnątrz lekko przetrę papierowym ręcznikiem z odrobiną oleju, oraz sprawię sobie ładną formę silikonową) Aby uniknąć problemów z wyjmowaniem, można po prostu podać krem w pucharkach)

Przepis znalazłam w książce ”Il libro d’oro dei dolci e delle decorazioni” DeAgostini.
Polecam serdecznie)


Bavarese z brzoskwiniami

Składniki na ok 1 lt kremu
4 żółtka
100 g cukru
300 gr pure z brzoskwiń
250 ml mleka
½ torebki cukru waniliowego
250 ml śmietany 36%
1 łyżeczka soku z cytryny lub pomarańczy
12 gr żelatyny w płatkach

Przygotować pure z owoców. Ja użyłam dojrzałych brzoskwiń( mogą być również z kompotu). Zmiksować brzoskwinie na gładziutkie pure, uważać, aby nie było grudek, bo krem ma być “satynowy”.

W zimnej wodzie namoczyć listki żelatyny. Żółtka utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na biały krem. W mało przypalającym się garnku zagotować mleko, wrzące mleko wlać ciurkiem do masy jajecznej i wymieszać. Wstawić na mały gaz i gotować jeszcze przez chwilę. Uwaga, krem nie może się zagotować! Trzeba wyczuć moment, w którym krem lekko gęstnieje i przywiera lekką smugą do łyżki( dla posiadaczy termometrów to jest temp. ok 80°C). W tym momencie zdjąć krem z gazu i dodać namoczone i wyciśnięte listki żelatyny. Dobrze wymieszać, by żelatyna się rozpuściła. Krem ostudzić, od czasu do czasu zamieszać aby nie utworzył się kożuch. Do letniego kremu dodać pure z brzoskwiń, sok cytrynowy i lekko ubitą śmietanę. Śmietana nie może być ubita zbyt sztywno, bo trudno nam będzie wmieszać w krem.

Foremkę na babkę ( u mnie 1.5 lt- nie była pełna) opłukać wodą i lekko przetrzeć ręcznikiem papierowym z olejem( patrz wyżej), wlać przygotowany krem, przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Przed podaniem wyłożyć na talerz i udekorować wg. uznania: owocami, sosem z owoców lub bita śmietaną.

Smacznego))






poniedziałek, 9 lipca 2012

Rose del deserto




Dziś trochę orientalne małe co nieco, a mianowicie Rose del deserto, czyli ciasteczka alla Róże pustyni.


Te oryginalne pustynne minerały przypominające płatki róży, to nic innego jak skupienia kryształów gipsu, tworzące się w odpowiednich warunkach klimatycznych na pustyni. Zdjęcie z netu (click). 

Róże pustyni z natury są bardzo kruche i delikatne, łatwo je można porysować czy uszkodzić, nie powinniśmy też dotykać ich zbytnio, ponieważ spowoduje to odpadanie ziarenek piasku kwarcowego zawartego w gipsie.

Moje róże natomiast możecie dotykać łapkami ile chcecie, a nawet je pożerać bo do tego są stworzone.

Róże pustyni to ucierane migdałowe ciasteczka, obtoczone w płatkach kukurydzianych i posypane cukrem pudrem. To coś pomiędzy ucieranym ciasteczkiem a zbożowym batonikiem, doskonały na przekąskę lub coś słodkiego do kawy.

Wystarczy parę chwil i naprawdę niewiele składników aby wyczarować te cudne ciasteczka. Przepis troszkę zmodyfikowany z tej strony.


Rose del deserto

Składniki na 36 ciasteczek:

100 g mąki pszennej
50 g mąki ziemniaczanej( u mnie mąka ryżowa)
100 g mielonych migdałów
80 g cukru
100 g miękkiego masła/margaryny Kasia
1 jajko
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100 g rodzynek
50 g orzeszków pinii
100 g (około) płatków kukurydzianych

Ubijamy cale jajko z cukrem i cukrem pudrem na puch. Następnie po trochu dodajemy mączkę migdałową, obie mąki i proszek do pieczenia. Mieszamy mikserem, aż masa się połączy. Dodajemy bardzo miękkie masło i znowu mieszamy. Na koniec dodajemy orzeszki pinii i namoczone w rumie rodzynki. Całość wstawiamy na 1 h do lodówki, aby masa stężała. Po wyjęciu masy z lodówki dzielimy ją na kulki wielkości orzecha i obtaczamy w płatkach kukurydzianych, uważając aby dobrze przywarły do ciasteczek. Pieczemy w 180°C 15-17 min.
Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem.
Szczelnie zamknięte można przechwytywać parę dni.

Smacznego!




Ten przepis polecam na podwieczorek))


czwartek, 5 lipca 2012

Czekoladowe salami


W upalne dni gdy nie chce się piec, a dopada nas ochota na coś słodkiego świetnie sprawdza się czekoladowe salami. Wystarczy wymieszać składniki, całość wstawić na noc do lodówki i już można delektować się tym czekoladowym przysmakiem.

Proponuję czekoladowe salami, wprost uwielbiane przez moje dzieci i męża.
Zapraszam…



Czekoladowe salami

Składniki:

250 g kruchych ciasteczek
50 g owoców kandyzowanych lub orzechów(opcjonalnie)
70 g cukru( w oryginalnym przepisie 100 g)
100 g Kasi/masła
50 g kakao
1 jajo
4 łyżki rumu/ śliwowicy
100 g roztopionej czekolady

Pokruszyć ciastka(ale nie wszystkie na na drobny pył, muszą pozostać oczka salami), wymieszać z drobno pokrojonymi orzechami lub owocami kandyzowanymi. Miekką Kasię/masło zmiksować z cukrem, dodać jajko i dalej ubijać. Gdy składniki dobrze się połączą, dodać ostudzoną czekoladę, kakao, wanilię i rum. Do naczynia z herbatnikami dodać masę czekoladową i dobrze połączyć. Na folii aluminiowej z masy uformować formę salami, zawinąć i odstawić do lodówki najlepiej na całą noc; w tym czasie salami dobrze stwardnieje. Przed podaniem obsypać cukrem pudrem, tak aby przypominało prawdziwe salami. Kroić w grube plastry.

P.S  jajko można zastąpić jedną łyżką nutelli i śmietaną ile zabierze lub paroma łyżkami mascarpone. ))





Tym wpisem dolączam się do akcji na Durszlaku: 


Czekolada w roli głównej!




wtorek, 3 lipca 2012

Makaronowa sałatka z bresaola, na upały



Tak gorąco, że nic się nie chce robić, a co dopiero pichcić obiadki… Z wieką pomocą przychodzą półprodukty. Dziś wybrałam szybką, makaronową sałatkę na zimno.

Do ugotowanego i ostudzonego makaronu dodajemy to co mamy pod ręką. Ja dodałam słoiczek warzyw w oleju “Condiriso” Saclà, oliwki i malutkie cebulki również “Saclà”, polędwiczkę bresaola, pokrojoną w cieniutkie paseczki, wędzony żółty ser i dużą garść rukoli "Fit&Easy". Lekko i zdrowo!

Dwa słowa o polędwicy bresaola. Bresaola to rodzaj solonej, dojrzewającej na surowo polędwicy, produkowanej z najwyższej jakości mięsa wołowego ( di manzo) lub koniny (di cavallo).
 

Zdjęcie z netu (click)


Bresaola jest lekkostrawna, dlatego można ją dawać bez obawy naszym maluchom, jest również polecana w dietach, szczególnie tych białkowych.
100 g zawiera: 151 Kcal, dużo białka 32.0 g, sodu 1597 mg, potasu 505 mg, żelaza 1,4 mg (jadam jej więcej gdy mam oddać krew), fosforu 168 mg, oraz witaminy B i PP.
Więcej o bresaola możecie przeczytać u Pascala.


Makaronowa sałatka z bresaola, na upały

Składniki na 4 osoby:

400 g makaronu
2 słoiczki warzyw w oleju Condiriso, nie ważne że są do ryżu,z makaronem tez pyszne))
parę oliwek i cebulek w zalewie Saclà
100 g wędzonego sera żółtego
150 g polędwiczki bresaola
Duża garść rukoli "Fit&Easy"
Sól

Gotujemy makaron al dente, hartujemy w zimnej wodzie. Dodajemy po kolei wszystkie składniki sałatki: warzywa odsączone z oleju, oliwki i cebulki, ser pokrojony w kosteczkę, bresaole w paseczki i posiekaną rukolę. Wszystko dobrze mieszamy i solimy do smaku. Wstawiamy na parę godzin do lodówki, najlepiej na całą noc, aby smaki się przegryzły. Podajemy prosto z lodówki, można dodać łyżkę majonezu, ale wtedy nie będzie już tak dietetycznie.

Smacznego. 






poniedziałek, 2 lipca 2012

Rustykalna tarta morelowa




Szukając przepisu na ciasto morelowe z marcepanem, przypadkiem natknęłam się na rustykalną tartę morelową (tutaj). Tak mnie zauroczyła, ze natychmiast postanowiłam ją upiec. Miałam szczęście, bo na targu udało mi się zdobyć słodziutkie morele, a to połowa sukcesu, kruche ciasto ze świeżym tymiankiem i migdałowe nadzienie zwieńczyły dzieło.




Tarta bez formy, pieczona bezpośrednio na papierze, wystarczy bowiem rozwałkować kruche ciasto, położyć nadzienie, a potem zawinąć brzegi. Tak samo można upiec tartę z malinami czy brzoskwiniami. Tartę pieczemy w wysokiej temperaturze, ja w 200°C, dzięki temu ciasto będzie wybornie kruche i chrupkie nawet na drugi dzień, a morele ładnie się skarmelizują. Podczas pieczenia morele puszczą sok, który nasączy migdałowe nadzienie nadając mu ciekawego morelowego posmaku. 
Polecam bardzo!


Rustykalna tarta morelowa

Składniki na kruchy spód:

150 g mąki pszennej
100 g krupczatki
60 g cukru pudru
150 g zimnej kasi/masła
1 żółtko
30 ml lodowatej wody
1 łyżka świeżych listków tymianku cytrynowego

Składniki na nadzienie:

100 g mączki migdałowej
50 g brązowego cukru
600 g słodkich moreli
30 g cukru pudru
Łyżka posiekanych migdałów, tymianek do dekoracji.


Wszystkie składniki na kruchy spód wyrobić, zawinąć w folię, schłodzić w lodówce przez 1h.

Na papierze, na którym będzie piec się tarta odcisnąć okrąg (u mnie 24cm), będzie on podstawą tarty. Bezpośrednio na papierze rozwałkować ciasto, zwrócić uwagę aby ciasto nierównomiernie wyszło poza okrąg jakieś 4 lub 5 cm, w tym cały jego urok. Tak rozwałkowane ciasto (wraz z papierem) ponownie włożyć do lodówki. W międzyczasie przygotować nadzienie: umyć, przekroić na pół morele i posypać je cukrem pudrem. W innym naczyniu i wymieszać mączkę migdałową  z brązowym cukrem. Na rozwałkowane kruche ciasto  ok. 1 cm od brzegu “naszego okręgu” nałożyć migdały, przykryć je morelami i zawinąć brzegi ciasta do środka. Morele posypać pozostałym w naczyniu cukrem i listkami tymianku. Całość wstawić do gorącego piekarnika, u mnie 200°C na 35 min, po 20 min obniżyć temp. do 180°C.


Po upieczeniu i lekkim wystudzeniu, tartę posypać płatkami migdałowymi (u mnie pokrojone w słupki migdały) i cukrem pudrem.
Tarta jest najlepsza lekko ciepła z kremem waniliowym  lub gałką lodów waniliowych.
Pycha!



Tym wpisem dołączam się do akcji na Durszlaku "Słodkie Wakacje!" i 

"Festiwal Liścia".