piątek, 2 listopada 2012

Jesienna włoska sagra






Lato i wczesna jesień to w Italii najbardziej odpowiedni czas na festyny, czyli festa & sagra time! 

Oba te terminy wywodzą się z łaciny: sagra od sacrum-sacro- święty, a festa od festum- święto religijne.

Każde, nawet najmniejsze miasteczko ma swojego miejscowego świętego (santo partono), którego relikwie i podobizny obnosi się w dzień tegoż świętego w procesji po ulicach. Tym wydarzeniom z reguły towarzyszy miejscowy jarmark, wiele wrzawy, muzyki i występów. Oczywiście swiętuje całe miasteczko, wszystkie zakłady są zamknięte, tak aby każdy mógł wziąć udział w uroczystościach, a potem w festynie.

Na równi z uroczystościami religijnymi, obchodzone są sagry, czyli święta smakoszy, organizowane na cześć jakiegoś produktu żywnościowego, np. wina, trufli, kasztanów, dyni czy sera. Dzięki tego typu jarmarkom, można lepiej poznać dany region i włoskie specjały. Według mnie, im mniejsze miasteczko i mniejsza skala danego święta, tym lepiej, gdyż łatwiej jest poobserwować Włochów, to jak się bawią i skosztować miejscowych specjałów.
Parę tygodni temu miałam okazję wziąć udział w bardzo lokalnej sagrze” Sagra degli antichi sapori”- “Festyn antycznych smaków”. Dzieci miały okazję dowiedzieć się jak się robi chleb, oraz własnoręcznie go przygotować, a w domu pozostało tylko pozwolić mu urosnąć i upiec.




Nie może zabraknąć straganów z lokalnymi specjałami








Sagrom często towarzyszy “motyw edukacyjny”, tutaj “antichi mestieri”-“zapomniane zawody”. Urzekła mnie perfekcyjna dbałość o szczegóły i wielkie zaangażowanie.


      

Ten starszy Pan, aż mi podziękował za zrobienie zdjęcia. (wyrób siedliska do krzesła) 


Wyplatanie koszyków 



Zioła i drobne upominki. 



Mennica i wyrób świec 



Cieśla i jego królestwo 


Najstarszy sposób wypieku chleba, po wyrośnięciu bochenki kładziono na drewnianej ławie i przykrywano je dużą pokrywką, na którą nakładano żarzące się drewno. Zadziwiające jest to, że chlebek pieczony tylko “z góry” , cały jest niesamowicie chrupiący.












5 komentarzy:

  1. Ale piękna relacja. Kasiu, aż się zazdrosna zrobiłam. Takie festyny i odkrywanie smaków są najpiękniejsze. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tych wszystkich zdjęć emanuje niezwykłe ciepło. Oglądałam je z ogromną przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidia, najzwklejsze zdjecia zyskuja przywdziecznym "bohaterze". Ci ludzie, naprawde byli bardzo zaaangarzowani w to co robia, i z wielka checia opowiadali o tym co robia))

      Usuń