piątek, 5 grudnia 2014

Kaiserschmarren, vel omlet cesarski i test patelni Ballarini



Dobry garnek to połowa kulinarnego sukcesu. Nie mogło być inaczej w przypadku testu patelni granitowej Ballarini z linii Positano Granitium. Już drugi raz miałam przyjemność testować produkt tej firmy i się nie zawiodłam. O pierwszym teście możecie poczytać tutaj.

Czy wiecie, że placki typu pancakesy można smażyc bez tłuszczu? Ja nie wiedziałam, dopóki nie użyłam patelni granitowej. Jestem nią po prostu zachwycona i polecam z czystym sumieniem. Powierzchnia patelni Granitium składa się z pięciu warstw, z czego wierzchnie wzmacniane są cząsteczkami granitowymi / ceramicznymi. Powłoka ta należy do kategorii non-stick – to znaczy, że potrawy nie przywierają do niej nawet, jeśli są smażone bez tłuszczu. Jeśli nic nie przywiera, to nie ma co czyścić. I to jest własnie, co w niej podoba mi się najbardziej.


Ponadto powłoka non-stick Granitium charakteryzuje się: 
           ·            Dużą odpornością na zarysowania oraz uszkodzenia mechaniczne
           ·            Wysokim stopniem nieprzywieralności potraw
           ·            Odpornością na niszczące działanie zmywarki
           ·            Łatwością ręcznego czyszczenia powierzchni patelni
           ·            Bezpieczeństwem – patelnia nie zawiera PFOA, związków niklu ani metali ciężkich.

Aha, patelnia nadaje się do wszystkich rodzajów kuchni:  indukcyjnych, ceramicznych, gazowych, elektrycznych czy halogenowych. Dzięki wysokim sciankom można w niej dusić miesa, warzywa, czy inne potrawy.

Nie bez znaczenia jest również aspekt wizualny. Jest elegancka, ale prosta, solidna i dość ciężka, taka, jaka powinna być moja idealna patelnia.
Po więcej szczegółów odsyłam Was na stronę firmy Ballarini (click).

Przy pomocy patelni Positano Granitium wyczarowałam niebiańsko lekki omlet cesarski.

Dwa słowa o samym omlecie. Kaiserschmarren, czyli omlet cesarski, wywodzi się z kuchni austryjackiej. W przeciwieństwie do skomplikowanej nazwy, jest bardzo prosty i szybki w przygotowaniu. Idealny na leniwe niedzielne śniadanie, czy podwieczorek dla najmłodszych. 

To jedno z tych dań, które wizualnie nas nie zachwyci (jest trochę „poszarpany”), ale skradnie Wasze podniebienie. Za tym brzydkim aspektem wizualnym kryje się prawdziwa historia. Otóż legenda głosi, że pewnego wieczoru cesarz Franciszek Józef, nie mając ochoty na wspólną wieczerzę z cesarską rodziną, zażyczył sobie do pokoju naleśnikowy placek. Kucharz będąc bez reszty pochłonięty przygotowywaniem wieczerzy dla cesarskiego dworu, całkiem zapomniał o przypalającym się już naleśniku. Na dodatek kiedy próbował go odwrócić, ten złośliwie się połamał. Nieszczęsny kucharz, nie miał już czasu aby przygotować  jeszcze jeden, więc poszarpał go do końca, a przypalenie obficie posypał cukrem. „Nowa potrawa” zaintrygowała cesarza, spórobował i tak bardzo przypadła mu do gustu, że stała się jego ulubioną. Stąd też nazwa Kaiserschmarren ( Kaiser znaczy cesarz, a schmarren  skrawki).

Przepis pochodzi z książki „La cucina nelle Dolomiti”


Kaiserschmarren, vel omlet cesarski, trochę poszarpany

Składniki na 4  porcje
4 jajka (oddzielnie żółtka i białka)
150g mąki
2 szklanki (250 ml) letniego mleka
30 g cukru
szczypta soli
20 g masła (opcjonalnie)
100g rodzynek

cukier (do posypania)
tłuszcz do smażenia( ja nie używałam)

Rodzynki zalewamy gorcą wodą, mieszamy i odstawiamy na 10 minut.
Oddzielamy żółtka od białek. Masło roztopiamy w małym rondelku lub w mikrofali.

Do miski wlewamy letnie mleko, dodajemy przesianą mąkę, szczyptę soli i miksujemy. Następnie dodajemy żółtka, wystudzone i roztopione masło, ponownie miksujemy.

W oddzielnej misce ubijamy białka z cukrem na sztywną pianę. Białka muszą być bardzo dobrze ubite, to cały sekret puszystego omletu. Moja rada, najpierw zaczynamy ubijać białka bez cukru, a dopiero potem stopniowo dodajemy łyżka po łyżce. Miksujemy jeszcze chwilę, aż piana będzie błyszcząca.

Doskonale ubite białka porcjami dodajemy do masy mleczno- żółtkowej. Bardzo delikatnie mieszamy, aby piana nie opadła.


Rodzynki osuszamy na papierowym ręczniku i dodajemy do ciasta.
Patelnię rozgrzewamy. Wylewamy dość grubą warstwę ciasta i smażymy na małym ogniu z obu stron aż się zetnie. Niedbale dzielimy omlet na kawałki, posypujemy cukrem i natychmiast podajemy. Jeśli ciasto w środku wydaje się Wam surowe, proponuję taki poszarpany omlet podsmażyć chwilkę na patelni.



Oczywiście, jeśli lubicie możecie podać go z ulubionym dżemem, powidłami czy musem jabłkowym.



Tak przedstawia się patelnia Positano Granitium, po usmażeniu na niej, bez tluszczu, czterech omletów. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz